Blog kategorie
 
Kadzidłowe historie - czyli hamburger i może frytki do tego? 0

Mógłbym zacząć od historii kadzideł i zacytować za Wikipedią, że kadzidło to "substancje zapachowe uwalniane podczas spalania, pochodzenia naturalnego stosowane w rytuałach religijnych, medytacji, w kosmetyce, kuchni i medycynie", oraz dodać "Kadzidło wytwarzane z żywic kadzidłowców działa leczniczo, zawiera bowiem seskwiterpeny zwiększające utlenowanie mózgowia, co bardzo korzystnie wpływa na pracę podwzgórza, a tym samym gospodarkę hormonalną, stany emocjonalne, procesy uczenia się i zwiększa odporność organizmu"...gdybym jeszcze rozumiał co to są te całe seskwiterpeny. Prócz tego, że to substancje aromatyczne to nic do głowy nie przychodzi ;-)

 

Gdy zaczynałem, jeden z czarów wymagał użycia olejku sandałowego. Dość, że w tamtych czasach w naszym kraju prawie nieosiągalny, to jeszcze koszmarnie drogi. Myślę, że z kadzidłami jest nieco podobnie. Fakt, że żywice i ich użycie jest dużo mniej popularne niż olejki powoduje nie tylko wysoka cenę, ale i problem ze zdobyciem niektórych z nich.

 

Pierwsze kadzidła musiały być żywicami, oraz częściami roślin zawierającymi te żywice (kora, liście, igły, drewno) oraz innymi kwiatami i ziołami.

Nie pachniały zapewne wanilią, zmierzchem dnia, czy księżycem w pełni ;-)

Ich zadanie nie było aromatyczne a duchowe, sakralne i oczyszczające.

 

Spalamy rośliny...jakbyśmy teraz to powiedzieli...o określonych wibracjach, nie kierując się tylko zapachem (choć ten tez grał role, zwłaszcza przy wyborze, ale bynajmniej nie kierowano się tym, że ładne zapachy to dobrze, brzydkie to źle!).

Świat przejął te "dymy" i stworzył coś co nazwałbym kadzidłowym fastfood`em.

Pięknie pachnące, tanie i niewiarygodnie łatwe w użyciu tzw. kadzidełka, trociczki, patyczki czy pałeczki zapachowe. Jak zwał tak zwał.

Usunięto z nich chyba cała szlachetną zawartość i zastąpiono niezwykłą gamą zapachów!

I teraz wyjaśnijmy.

Sam używam takich kadzidełek w domu czasami, ale używam. Tylko traktuje je jak odświeżacze powietrza. Nic więcej. Nie nadaje im funkcji rytualnych, tym bardziej zdrowotnych i magicznych.

 

Jesteśmy leniwi...przyznajmy się do tego ;-)

Lubimy wyciągnąć cienki jak wykałaczka patyczek i rozżarzyć końcówkę, by powolny aromatyczny dym wypełnił nasza przestrzeń.

Kadzidła fascynują mnie od lat.

Może dlatego, że zapach istnieje, mimo ze ulotny i niewidzialny. Trochę jak magia.

Moja prace z kadzidłami zaczynałem od roślin, to chyba najbardziej dostępne składniki. Największy trud był z połączenia roślin i osiągnięcia akceptowalnych przez nos zapachów.

Tak było do momentu, aż zdałem sobie sprawę ze to walka z wiatrakami. Musiałem znaleźć drogę środka. Pomiędzy zastosowaniem roślin o określonych właściwościach, a uzyskaniem przyjemnego zapachu.

Do dziś dzień balansuję pomiędzy jednym a drugim. Ale na ratunek przyszły mi wonne żywice.

To szlachetne, cenne i pozyskiwane z całego świata kadzidła, które łączymy z innymi składnikami roślinnego i mineralnego pochodzenia. Czasem przepis każde dodać bowiem minerał - kopalną żywicę, cenny kryształ czy składnik chemiczny pochodzenia naturalnego jak sól, czy ałun. To często składnik bezwonny, ale jego obecność jest wymagana.

Tworząc kadzidła podzieliłem je na dwie grupy. Te które zawierają ponad 50% żywic, zwykle około 80%. Nazywam je szlachetnymi. Ze względu na unikatowość niektórych substancji. Po tych kadzidłach można się spodziewać bardziej wyszukanych nut kwiatowych, cytrusowych, drzewnych, oraz kadzidła ziołowe. Nie są mniej szlachetne ;-) jednak w swym składzie zawierają poniżej 50% żywic! Samopalne poniżej 30%. Ich zapach jest bardziej roślinny, łąkowy, bardziej "dymny" i drzewny.

O ile pierwsze bardziej kojarzą się ze świątyniami, to drugie przypominają ogniska na skraju lasu, czy łąk.

Do kadzideł często dodawane są olejki eteryczne, te naturalne rozpuszczalniki niejednokrotnie zbijają żywice w większe grudki.

 

Mimo że kadzidła takie są trudniejsze w użyciu, to w moim mniemaniu przynoszą dużo lepsze rezultaty niż kupione, wykonywane masowo patyczki z węgla drzewnego i tajemniczych substancji pochodzenia fabrycznie-chemicznie-laboratoryjnego. Gdzie już sama cena i brak różnic może dawać pole do spekulacji o samym składzie chemicznym zakupionego pachnidełka.

 

Wiec namawiam gorąco by czasami zdobyć się na wysiłek i rozpalić węgielek! To na prawdę nie jest skomplikowana czynność!

 

Dowolne naczynie, stara filiżanka, garnek, nakrętka od słoika, lub sam słoik, tylko niski, doniczka (ceramiczna, nie z tworzywa sztucznego!)... Wypełniamy ja piaskiem, lub solą (tej zawsze pod ręką powinniśmy mieć w domu), położymy w niej węgielek trybularzowy. Takie węgielek możemy dostać w większości sklepów z dewocjonaliami. A od pewnego czasu z tytoniami, fajkami wodnymi i innymi akcesoriami.

 

Węgielki te (o ile nie jest to węgielek z łupin kokosowych!) są samospalne, rozżarzają się w przeciągu minuty, lub dwóch. Zostawmy by rozpaliły się do końca i użyjmy kadzideł ziołowych czy żywicznych!

 

Faktycznie, na początku trzeba przyzwyczaić się do zapachu. To jak z przestawianiem się z hamburgera z frytkami na domowy obiad ;-)

 

Z czasem nauczymy się i będziemy coraz częściej do nich sięgać. Dodatkowo węgielek potrafi się żarzyć od kilkudziesięciu minut do ponad godziny i co najważniejsze - wystarczy ziarno, dwa czy trzy ziarna kadzidła, wielkości grochu czy fasoli by zrobić niezłą zadymę ;-)

 

Spróbujmy palić odpowiednie wibracyjnie kadzidła, takie jak nasze potrzeby. Oczyszczenie, ochrona, miłość, bogactwo, koncentracja, równowaga. Pomyślmy o tym, że powietrze potrafi docierać prawie do każdego zakątka ziemi. Nie wspominając naszego mieszkania ;-)

 

Zapewne cząstki i atomy naszego dymu mogą obiegnąć cały świat! Czy to nie przekonywające!!! Czy życzenie wypowiedziane w duchu i dymie kadzidła nie zostanie rozniesione w cztery strony świata!!!?

 

Patrząc na to z tej strony kadzidło staje się niezwykle sugestywnym i potężnym narzędziem w naszej codziennej pracy magicznej.

I może wtedy przestaniemy patrzeć na trud jego użycia, a w myśl tego że im więcej dajemy z siebie, tym więcej otrzymujemy - znajdziemy sobie własną kadzielniczkę i kadzidło stanie się naszym nieodłącznym sprzymierzeńcem w codziennym życiu.

 

A teraz bonus :-)

Dla leniuszków i tych co im zapach nie odpowiada.

Wersja dla "leniuszków"

Przyznaję, nie zawsze jest czas i miejsce na rozpalania węgielka! Dlatego zaczęliśmy tworzyć tzw. kadzidła samopalne. Plus tego: niewielka ilość (wielkości fasoli) umieszczona choćby na łyżeczce od herbaty, zapalona pomoże szybko oczyszczać przestrzeń, czy to po nieżyczliwych ludziach, czy przed ważnym zadaniem, czy by przywołać dobroczynne siły, czy tez by oddać cześć i podziękować za opiekę i pomoc sił wyższych.

 

Minus: sproszkowana forma powoduje, iż aromatyczne substancje szybko tracą swój zapach (nie wpływa to na jakoś kadzidła, jedynie na nasze odczucia z nim związane). Drugi znaczący minus to, że takie kadzidło w swym składzie musi zawierać poniżej 50% cennych żywic. I znów nie wpływa to na jakość kadzidła (!) a na nasze odczucia z nim związane. Żywice potrafią zachować zapach wewnątrz kryształów. Zmielone powoli uwalniają substancje aromatyczne.

 

Wersja dla tych co nie mogą oswoić się z zapachem dymu ;-)

Nasza znajoma używa do kadzideł kominka aromaterapeutycznego. Czyli najczęściej ceramicznego naczynia ze świeczka (tzw. teelight, mała świeczka w aluminiowej oprawie) oraz z miejscem do nalania wody i wkropienia olejków. Uwaga! Sprawdziliśmy! Rewelacyjne rezultaty :-D

Nie wlewamy wody oczywiście (!) a tylko nasypujemy kadzidło, najlepiej jeszcze rozdrobnione, żywiczne, nie samopalne(!). Zapach delikatny, zmienia kolejne nuty zapachowe w trakcie. Potrafi roztaczać woń bez charakterystycznej nuty dymu - "spalenizny" - przez kilkadziesiąt minut a nawet ponad godzinę i dłużej. Różnica tkwi w tym, ze na węglach kadzidło się spala, duża temperatura zwiększa tępo spalania. W kominku - topi się i praży, substancje aromatyczne uwalniane są stopniowo.

Minusy? Nie wszystko może ulec spaleniu, niektóre składniki nie są w stanie ulec stopnieniu i odparowaniu. Wiec to miła alternatywa, pod warunkiem, ze resztki wyrzucimy w ostateczności na węgle. Nie musimy tego robić, ale szkoda składników by je wyrzucać gdziekolwiek. Z popiołem z węgielka już łatwiej :-)

 

 Zatem do dzieła! Zacznijmy używać prawdziwych kadzideł!

Komentarze do wpisu (0)

 

Cedrowe Wzgórza - Sklep magiczny i Pracownia Sztuki Ezoterycznej

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl